Transfer tego lata, o którym mówiła cała Europa, wreszcie się ziścił – Robert Lewandowski przeszedł z Bayernu do Barcelony za rekordową sumę w historii transferów polskiej piłki nożnej. Czy jednak spełni pokładane w nim nadzieje?
Rekordowy transfer
FC Barcelona zapłaciła za Roberta Lewandowskiego 45 milionów euro plus 5 milionów euro w bonusach zależnych od indywidualnych osiągnięć zawodnika i był to największy transfer w historii polskiej piłki nożnej. Warto jednak odnotować, że w historii światowego futbolu nie była to jakaś przełomowa kwota – ten transfer znajduje się dopiero na 102. miejscu. Najwięcej zapłacono w 2017 roku za Neymara z Brazylii, gdy PSG wykupił go od Barcy za 222 mln euro. Lewy jest wyceniany według Transfermarket.com na 45 milionów euro, zatem dokładnie za tyle został kupiony. Lewandowski będzie zarabiał od 8 do 12 milionów euro netto rocznie i choć ta kwota także robi wrażenie, to nie są to bynajmniej najwyższe zarobki wśród piłkarzy. Polski napastnik będzie w Barcelonie występował z numerem 9.
Barcelona dała sporo za polskiego zawodnika i zaoferowała mu dość wysoką pensję, bo wiąże z nim naprawdę duże nadzieje. Mówi się, że Lewy ma odnowić drużynę, nadać rytm jej grze, a przede wszystkim strzelać gol za golem. Czy podoła tym zadaniom?
Pierwsze koty za płoty
Pierwsze występy przypadały na mecze sparingowe i niestety przez trzy spotkania Lewy nie trafił do siatki. Ale już w czwartym swoim wystąpieniu w barwach Barcelony przełamał się i strzelił gola w 3. minucie. Był to mecz o Puchar Gampera, przeciwko UNAM Pumas. Duma Katalonii wygrała spotkanie aż 6 do 0, a polski piłkarz poza bramką zaliczył też dwie asysty. Uznano go najlepszym graczem całego meczu. Co ważne, był to debiut Lewandowskiego na Camp Nou, zatem wybornie przywitał się z żarliwymi kibicami Barcelony. Nic dziwnego, że po meczu był bardzo podekscytowany i komentował: „Cześć Cules! Jak tam? Jestem bardzo szczęśliwy, że zagrałem pierwszy mecz na Camp Nou. I jestem bardzo szczęśliwy, że zdobyłem to trofeum. Wszystkiego dobrego, bardzo dziękuję.”
Licząc na zyski
Polski napastnik ma nie tylko windować statystyki bramek drużyny, ale także jej przychody. Szacuje się, że ze sprzedaży koszulek z numerem i nazwiskiem Lewego klub zgarnie minimum 20 milionów euro. Już po pierwszym meczu na Camp Nou Barca miała łącznie zarobić 2,7 miliona euro, bo sprzedało się 83 tysiące wejściówek, z czego aż 10 tysięcy w dniu spotkania, co jest nowym rekordem Barcelony.
22 gole?
Ile goli realnie ma szanse strzelić nie najmłodszy już, bo 33-letni napastnik? Lewandowski ma za sobą doskonałe sezony w Bayernie i przez ostatnie kilka lat uznawano go za najlepszego piłkarza na świecie, ale czy utrzyma dobrą passę? Kibice i media sprzyjające Barcelonie są bardzo wymagające. Już po tych trzech pierwszych spotkaniach bez gola ze strony Lewego wyrażali zirytowanie jego grą. Na pewno zatem liczą na bardzo dużo. Po stronie Lewego murem stoi trener Dumy Katalonii, a ostatnio bronił go także Robert Pires, była gwiazda Arsenalu, który mocno wierzy, że Lewandowski będzie strzelać sporo goli w tym sezonie. A dokładnie uważa, że trafi on w debiutanckim sezonie w La Lidze 22 razy do bramki. Czemu akurat tyle, nie wiadomo, ale taka liczba chyba usatysfakcjonowałaby kibiców. Chcesz podążać tropem Piresa, to obstaw, ile goli strzeli Lewy z bonusem w Betclic.
Współpraca na skrzydłach
To, czy uda się Lewemu strzelić 22 goli lub więcej i czy w ogóle będzie błyszczał na boisku, zależy od tego, jak będzie przebiegać współpraca ze skrzydłowymi. Xavi Hernandez ma system gry, w którym dobra relacja skrzydłowych z napastnikiem jest kluczowa i to zresztą także cechuje świetne występy Lewego. Jak opowiada Carles Ruiperez, dziennikarz „La Vanguardii”: „Dla gry Lewandowskiego zawsze ważni byli skrzydłowi. W Bayernie wcześniej był Arjen Robben i Franck Ribery. Później przyszła gra m.in. z Kingsleyem Comanem czy Leroyem Sane. W systemie gry Xaviego skrzydłowi też są kluczowi. Środkowi obrońcy będą musieli koncentrować na nim mnóstwo uwagi. Dzięki temu będzie tworzył też mnóstwo przestrzeni dla innych wbiegających w tę strefę graczy.” Media katalońskie podały niedawno, że bośniacki pomocnik Pjanić raczej zostanie w Barcelonie, mimo iż wydawało się pewne, że odejdzie. Co to znaczy dla Lewego? „Myślę, że Pjanić do tej pory nie nacieszył się jeszcze tym swoim marzeniem o grze w Barcelonie tak naprawdę. W jego pierwszym sezonie ‘zderzyli się’ nieco z poprzednim trenerem Barcy Ronaldem Koemanem. Później został przez szkoleniowca niejako wypchnięty do Besiktasu. Pjanić cały czas uważa, że zasługuje na pozostanie w Barcelonie. Zobaczymy, czy ostatecznie osiągnie to, czego chce.”